A dziewczynom, które mnie wysyłały do okulisty, chciałabym wyjaśnić, że jak tylko zaczęły się u mnie problemy 40-latki ze wzrokiem, to w te pędy poszłam do okulisty i mam okulary do czytania i do robótek. Ogólnie do bliży.;) Ale tego lnu na początku nie widziałam nawet w okularach. Wygląda na to, że trzeba się przyzwyczaić do niego.:)
A oto "Naleśniki".
Teraz będę się zmagać z górą placków.;)
Bardzo serdecznie dziękuję wam za życzenia. Basiu (barbarahaft), zauroczona to ja jestem obydwoma...;))
Witam serdecznie Kamalę. I zapraszam do częstych odwiedzin.
A na zakończenie: moje dwa koty.:))
Ktoś mi zajął warsztat pracy... |
Uściski!
Błyskawicznie powstaje ten haft:) Podziwiam i życzę powodzenia przy "smażeniu";)))
OdpowiedzUsuńO, to super, że lupa niepotrzebna! U mnie niestety tak kolorowo nie jest, więc lupa na szyi, przez co kark po kilku godzinach boli. Muszę pomyśleć o lupie przykręcanej do stolika i takiej do tamborka... A naleśniki to to, co chciałam wyszyć od zawsze, ale o tym chyba już pisałam ;) Zazdroszczę tych krzyżyczków u Ciebie! Ale fajnie, że szybko idzie i wkrótce będziemy podziwiać całość :)
OdpowiedzUsuńŚliczny obrazek, zazdroszczę tempa. Miłej pracy.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że haftujesz na lnie, super to wygląda. Ja w okularach już od dawna pracuję. Tylko mam jedne okulary, progresywne. Długo nie mogłam się przyzwyczaić, ale teraz bez drugich oczu już nie daję rady :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
oj chodzi za mną ten haft od dawna, skuszę się chyba na emeryturze jak nie oślepnę:)) szybko Ci idzie!
OdpowiedzUsuńCudny hafcik powstaje na cudnym lnie!:)
OdpowiedzUsuńbędzie piękny - buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńWychodzi Ci świetnie! Też to zauważyłam, że wzrok musi się przyzwyczaić do lnu :))
OdpowiedzUsuńBardzo szybko Ci to idzie! Na jakim lnie haftujesz? Zamierzam zacząć hafty na 32 ct i też sie zastanawiam czy nie oślepnę od tego haha :))
OdpowiedzUsuńKotki cudowniaste :)
u hu hu szybko idzie. Będzie świetny po zakończeniu.
OdpowiedzUsuńOj, przybywa szybciutko haftu! podziwiam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno popatrz jak apetycznie się zapowiada:) a ja dzisiaj naleśniki na obiad miałam:D
OdpowiedzUsuńJak przez dłuższy czas nie hafciłam to później aż w panikę wpadłam, że oślepłam :), NIC nie widziałam na kanwie (16). Po jakiejś godzince wzrok się naprawił, musi się przyzwyczaić. Naleśniki wychodzą prze... pysznie! I nie rób tak szybko bo i ja się skuszę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zkolowrotkiemwsrodzwierzat.blog.pl/
A! Jeszcze miałam koty pochwalić! Żywy to taki negatyw mojej koty, śliczny! a ten jak żywy... faaaaaajny! Nie kuś kobieto!!!
OdpowiedzUsuńZapowiada się wspaniale, oczy szanuj kochana , to nasze okna na świat , a z czym będą naleśniki [ ja uwielbiam z malinami]pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńAleż tempo niesamowite i to na takiej drobnicy, podziwiam i troszeńkę nawet zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńŚwietny początek, powodzenia w xxx ;)
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałe te koty :-) chętnie bym któregoś przygarnęła ;-) a hafcik zapowiada się interesująco, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpowodzenia w dalszej pracy, całkiem dobrze Ci idzie:)
OdpowiedzUsuń(kota na poduszce też mam ale niestety jeszcze w zestawie, czeka na wolniejsze czasy)
pozdrowienia
Ja czekam na naleśniki. Mnie zawsze się przypalają ;( Powodzenia Promyczku :)
OdpowiedzUsuńTo fakt - do lnu trzeba się przyzwyczaić, jednak następuje to niezwykle szybko, co zresztą widać u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Już pięknie hafcik wygląda.
OdpowiedzUsuńSuper hafcik. Ja bym za Chiny ludowe nie dała rady wyszywać na tym lnie więc tym bardziej podziwiam.
OdpowiedzUsuńDo kuchni byłby super haft! Ach te naleśniki....
OdpowiedzUsuńTrafiłaś! Mam zamiar powiesić go w kuchni.:)
UsuńBędzie pięknie :)
OdpowiedzUsuńJa na początku również miałam problem aby odnaleźć splot na lnie, więcej czasu się zastanawiałam gdzie on jest a jak już zaczęłam to jakoś poszło.
Ale fajny pomocnik! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Promyczku, że z oczkami już troszkę lepiej i oby tak dalej! Te hafciki nie są proste, przez szalone kreski konturowe, ale efekt końcowy jest zawsze powalający! dlatego czekam cierpliwie :) Tego zajmowacza warsztatu pracy na kolana i do dzieła :) Swoją drogą mój warsztat pracy to także kanapa hehe.
OdpowiedzUsuńGdzieś podział się mój wczorajszy komentarz :((
OdpowiedzUsuńPodziwiam, bo dla mnie len odpada - oczka się buntują.
Haft zapowiada się wspaniale, a futrzaki pilnują Twojego warsztatu pracy.
Pozdrawiam serdecznie :))
Smakowicie wyglądają te naleśniki:) Ślicznie haftujesz:) Problemy ze wzrokiem rozumiem doskonale i łączę się w bólu;) Kociska oba piękne:)))
OdpowiedzUsuńNiestety wzrok to jeden z tych zmysłów, który nam się wyczerpuje. Mam podobny problem, ale cieszę się, że udało Ci się go pokonać co do tego hafciku:))) cudo, cudo powstaje...
OdpowiedzUsuńBędzie wesoły hafcik, bo oryginał bardzo fajny, a kocisko urocze :)
OdpowiedzUsuńBrawo Promyku za Niume - idzie super i nie ważne czy w zyzolach (jak to się w Poznaniu mówi na okulary) czy bez..
OdpowiedzUsuńCzyżby Tygrysiu przybrał ciałka na zimę, czy tylko tak szeroko zaległ na kanapie... ?
Promyku:))ja też jak skończyłam 4 dychy musiałam ubrać okulary,a teraz jak dostaję w ręce len to mogę na nim haftować tylko w świetle dziennym,a właściwie w słońcu:))))życzę powodzenia w naleśnikach:)))
OdpowiedzUsuńBędzie obłędny hafcik :) Wzory z tej serii w ogóle są fantastyczne i nie dziwie się, że zawitały i u ciebie Justynko.
OdpowiedzUsuńTygrysek pomaga :D
Ech hafty Nimue skradły niejedno serce w tym i moje. Co do okularów - na "zewnątrz" noszę okulary ale haftuję bez - zaleta bycia krótkowidzem :))
OdpowiedzUsuńPiękny hafcik powstaje, też mam w planach kilka haftów Nimue. Ale niestety na razie czekają na swoją kolej. Czekam na kolejne odsłony. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWcięło mój komentarz! W każdym razie ja go nie widzę...
OdpowiedzUsuńJa niestety bez okularów ani rusz, a przy kanwie od 20 (i drobniejsze) to także z lupą. Co zrobić starość nie radość, śmierć nie pociecha ;)))
Pozdrawiam gorąco!
Już nie mogę się doczekać :))
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda ten haft, już się nie mogę doczekać końca i oprawy...
OdpowiedzUsuńKibicuję. Lubię naleśniki - wczoraj smażyłam całą ich górę :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj smażyłam naleśniki ale na pewno nie były takie śliczne jak Twoje :) Zapowiada sie piękny obrazek. Jeżeli chodzi o okulary, to jestem okularnicą, która do wyszywania ściąga je z nosa, chyba pora postarać się o drugą parę :)
OdpowiedzUsuńUff...Cieszę się, że jednak nie wywaliłaś hafciku gdzieś na bok :) Postępy są extra a sam haft rewelka :)
OdpowiedzUsuńkocham ten wzór i mam go w planach od zawsze:)
OdpowiedzUsuńIdzie Ci świetnie :) Trzymam kciuki za naleśniki. I potwierdzam do lnu trzeba przyzwyczaić oko zwłaszcza jak się przechodzi po kanwie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńPrędka jesteś, kawał hafciku już powstał, i wygląda już prześwietnie! Pozdrawiam cieplutko! Ja oprócz okularów używam już lupy, jednak praca na lnie to jest to!
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńHafcik śliczny! Do lnu czy innych drobniejszych tkanin trzeba się przyzwyczaić...przerabiam to samo od jakiegoś miesiąca, ale już jest o.k. Jak wyszywam jest o.k., a jak przestaje i chce oglądać np. TV to mam obraz zamazany...oczy się męczą, ale nie umiem zrezygnować z haftu :) A Tygrys obłędny :)
OdpowiedzUsuńCudowny początek :) Haft bardzo mi się podoba jak chyba wszystkie od Nimue :)Ale masz wspaniałego pomocnika-jestem pewna,że z przyjemnością poplątałby kilka niteczek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Śliczny hafcik!Czekam na naleśniki.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńswietnie sie zapowiada, juz mnie ta mysz nęci! ;-)
OdpowiedzUsuń