Dziękuję wam, dziewczynki, za zachwyty nad zakładką - wiedziałam, że też ulegniecie urokowi oczytanej małej wiedźmy. Zaklęta Igiełko - opowieść o malutkiej czarownicy była jedną z moich ulubionych opowieści z dzieciństwa - pewnie podczas zakupu wzoru zadziałały u mnie podobne skojarzenia, jak u ciebie.:) The Primitive Moon - odpowiedziałam ci pod komentarzem, ale na wszelki wypadek odpowiem też tu: dynia to plastikowy cekin, dostałam kiedyś paczuszkę cekinów z różnymi wzorami halloweenowymi (są duszki, dynie, pająki, czarownice). Wreszcie się przydały.;)
Została mi na ten miesiąc realizacja ostatniej zabawy - kartka BN u Uli.
W listopadzie Ula zaproponowała kolejną ciekawą formę: jej nazwa to tipi. Twórcy formy chyba przypominała namiot indiański, mnie skojarzyła się z choinką i w takim też tonie utrzymałam kartkę.:)
Tak wygląda rozłożona:
A tak po złożeniu w namiocik.
Śmieszny ten wzorek. prawda?
Nie miałam magnesów, zatem związałam ją wstążeczką.
Zajrzałam ostatnio do mojego kartonika z kartkami i stwierdziłam, że mam wystarczającą ilość do wysłania. Pewnie dlatego, że zostało mi sporo z zeszłego roku. Ale kto wie, może jeszcze jakieś powstaną poza zabawami? Mam trochę pomysłów, gorzej pewnie będzie z czasem...
Miłego weekendu!:)
sobota, 30 listopada 2019
poniedziałek, 25 listopada 2019
Wyzwanie hafciarskie #9 - Halloween
A teraz was zadziwię - po raz pierwszy w życiu wyszyłam coś, co można podciągnąć pod temat: Halloween. Bo tak w ogóle to nie jestem zwolenniczką ani zabaw halloweenowych, ani haftów z nimi związanych. Ale kiedy Ula ogłosiła temat wyzwania:
przypomniało mi się, że kiedyś przy okazji zakupu jakiegoś konkretnego wzoru w Hobberii wpadł mi w oko wzór zakładki z przeuroczą czarownicą, która to z uśmiechem na ustach dźwiga do domu stertę książek. Poczułam z nią taką więź, że zakupiłam i ten wzór z myślą: na później. Nie wiem, kiedy by to później nastąpiło, zatem muszę podziękować Uli i jej zespołowi za mobilizację i już nie przedłużając, pokazuję pracę.
Albo nie: najpierw czarownica.
A teraz zakładka.
Brakowało mi do szczęścia w tym wzorze jeszcze kubka kawy i kota. Podejrzewam, że kawa i kot czekają na małą czytelniczkę w domu.;)
Jest we wzorze czarownica, jest nastrój, mroczny listopadowy zmierzch, kraczące wrony - ale na wszelki wypadek dodałam jeszcze dynię, a co tam.;)
przypomniało mi się, że kiedyś przy okazji zakupu jakiegoś konkretnego wzoru w Hobberii wpadł mi w oko wzór zakładki z przeuroczą czarownicą, która to z uśmiechem na ustach dźwiga do domu stertę książek. Poczułam z nią taką więź, że zakupiłam i ten wzór z myślą: na później. Nie wiem, kiedy by to później nastąpiło, zatem muszę podziękować Uli i jej zespołowi za mobilizację i już nie przedłużając, pokazuję pracę.
Albo nie: najpierw czarownica.
A teraz zakładka.
Jest we wzorze czarownica, jest nastrój, mroczny listopadowy zmierzch, kraczące wrony - ale na wszelki wypadek dodałam jeszcze dynię, a co tam.;)
czwartek, 21 listopada 2019
Jak to skrzat wziął udział w candy.;)
Dzięki serdeczne za miłe słowa pod adresem bombki - fajnie by było zrobić całą kolekcję w różnych kolorach (szare bombki Anstahe in spe mnie zaciekawiły), ale ponieważ na jedną bombkę trzeba przygotować aż 4 takie same hafty, rzecz jawi się jako dość czasochłonna. Ale w przyszłości, kto wie...:) Jeżeli niektóre z was zainspirowałam do stworzenia podobnych, to się bardzo cieszę. ElizaArt - dzięki, zajrzę do gazetki na pewno.:)
Tymczasem pozostajemy w klimacie bożonarodzeniowym. Część z was już pewnie wie, że Elelia na swoim blogu Wyszykowane ogłosiła candy - ale nie takie typowe, że tylko zgłaszamy się i szlus - trzeba bowiem było wywiązać się m.in. z takiego zadania:
- do10 grudnia wyhaftować, zrobić kartkę lub cokolwiek w tematyce świątecznej (mogą być mini wzorki) i zaprezentować je w osobnym poście z odnośnikiem do zabawy.
Świetnie się złożyło, ponieważ już od jakiegoś czasu przymierzałam się do zrobienia zawieszki ze skrzatem, którego to skrzata zobaczyłam na blogu Violi i w którym z miejsca się zakochałam. Zawieszka trafiła do kuzynki, a teraz skrzat trafia do candy:
I zbliżenie:
Skrzacik został wyszyty na kanwie plastikowej i podszyty białym filcem - czyli standard.;)
Dodam, że ma jeszcze dwóch kolegów...;) Póki co, na papierze.
A teraz odsyłam was do bloga Wyszykowane. :)
Tymczasem pozostajemy w klimacie bożonarodzeniowym. Część z was już pewnie wie, że Elelia na swoim blogu Wyszykowane ogłosiła candy - ale nie takie typowe, że tylko zgłaszamy się i szlus - trzeba bowiem było wywiązać się m.in. z takiego zadania:
- do10 grudnia wyhaftować, zrobić kartkę lub cokolwiek w tematyce świątecznej (mogą być mini wzorki) i zaprezentować je w osobnym poście z odnośnikiem do zabawy.
Świetnie się złożyło, ponieważ już od jakiegoś czasu przymierzałam się do zrobienia zawieszki ze skrzatem, którego to skrzata zobaczyłam na blogu Violi i w którym z miejsca się zakochałam. Zawieszka trafiła do kuzynki, a teraz skrzat trafia do candy:
Skrzacik został wyszyty na kanwie plastikowej i podszyty białym filcem - czyli standard.;)
Dodam, że ma jeszcze dwóch kolegów...;) Póki co, na papierze.
A teraz odsyłam was do bloga Wyszykowane. :)
sobota, 16 listopada 2019
Zrobiłam bombkę! Czyli Choinka 2019 - listopad.
I oto przyszedł czas na przedostatnią odsłonę zabawy u Kasi "Choinka 2019".
Co prawda została mi jeszcze jedna zawieszka z serii wam prezentowanych, ale postanowiłam ją pokazać w grudniu - jako ukoronowanie zabawy. Hasełko, które na niej jest, pasuje na zakończenie.:)
A dziś coś zupełnie innego.
Jakiś czas temu zakochałam się w bombkach robionych na drutach - a konkretnie w norweskich wzorach, które na tych bombkach się znajdują. Miałam zamiar zrobić sobie komplecik na choinkę, ale jeszcze nie ogarniam sposobu wykonania takiej bombki, choć przejrzałam chyba wszystkie kursy w Internecie. Kiedy więc zobaczyłam w Coricamo wzory haftu krzyżykowego... Uznałam, że drutami zajmę się później.;)
Do zrobienia takiej bombki trzeba było 4 razy wyszyć ten sam wzór i zakupić styropianową bazę.
A tak prezentuje się gotowa już bombka.
Mam jeszcze trzy wzorki, zatem powoli będę je robić. Jak nie zdążę na Boże Narodzenie w tym roku, to na następne na pewno wykonam komplet. A może dwa?:)
Na koniec banerek:
Co prawda została mi jeszcze jedna zawieszka z serii wam prezentowanych, ale postanowiłam ją pokazać w grudniu - jako ukoronowanie zabawy. Hasełko, które na niej jest, pasuje na zakończenie.:)
A dziś coś zupełnie innego.
Jakiś czas temu zakochałam się w bombkach robionych na drutach - a konkretnie w norweskich wzorach, które na tych bombkach się znajdują. Miałam zamiar zrobić sobie komplecik na choinkę, ale jeszcze nie ogarniam sposobu wykonania takiej bombki, choć przejrzałam chyba wszystkie kursy w Internecie. Kiedy więc zobaczyłam w Coricamo wzory haftu krzyżykowego... Uznałam, że drutami zajmę się później.;)
Do zrobienia takiej bombki trzeba było 4 razy wyszyć ten sam wzór i zakupić styropianową bazę.
A tak prezentuje się gotowa już bombka.
Mam jeszcze trzy wzorki, zatem powoli będę je robić. Jak nie zdążę na Boże Narodzenie w tym roku, to na następne na pewno wykonam komplet. A może dwa?:)
Na koniec banerek:
poniedziałek, 11 listopada 2019
Jesień i zima z paletą kolorów - listopad.
Dla październikowej solenizantki zrobiłam kartkę, która MUSIAŁA mieć elementy czerwieni.:) Żeby ją pokazać w zabawie u Ani, trzeba było dodać jeszcze przynajmniej dwa kolorki z tabeli:
I, jak widać, załączyć ramkę.
Udało się. Oto imieninowa kartka: jest ramka (biała), a kolory to biały, czerwony, zielony i srebrny.
Solenizantka zadowolona - również z prezentu, który pojawił się w poprzednim poście.:) Super, że wy również go doceniłyście. Dzięki za wszystkie wspaniałe komentarze, zwłaszcza te, w których chwalicie wykonanie - z wyszywaniem problemu raczej nie mam, za to ze zszyciem... Tym bardziej to cenne dla mnie pochwały.:). Hubka - Viola, jak go otrzymała, to od razu zamieściła u siebie na Facebooku, stąd wydaje ci się znajomy.;) Iwa - na szczęście TEN pies nie odczuje wbijania szpilek. ;) Oczywiście, że możecie zrobić taki sam igielniczek, wzór jest ogólnodostępny (podałam w komentarzach źródło). Zdradzę wam w tajemnicy, że jak go już zrobiłam, to trudno było mi się z nim rozstać. Może kiedyś zrobię takiego dla siebie? Tylko co na to Tygrys?;)
P.S.A teraz śpieszę donieść, że z Tygrysem to była jedna wielka mistyfikacja - mój kot to wcielenie dobroci i łagodności w jednym.:)
I, jak widać, załączyć ramkę.
Udało się. Oto imieninowa kartka: jest ramka (biała), a kolory to biały, czerwony, zielony i srebrny.
Solenizantka zadowolona - również z prezentu, który pojawił się w poprzednim poście.:) Super, że wy również go doceniłyście. Dzięki za wszystkie wspaniałe komentarze, zwłaszcza te, w których chwalicie wykonanie - z wyszywaniem problemu raczej nie mam, za to ze zszyciem... Tym bardziej to cenne dla mnie pochwały.:). Hubka - Viola, jak go otrzymała, to od razu zamieściła u siebie na Facebooku, stąd wydaje ci się znajomy.;) Iwa - na szczęście TEN pies nie odczuje wbijania szpilek. ;) Oczywiście, że możecie zrobić taki sam igielniczek, wzór jest ogólnodostępny (podałam w komentarzach źródło). Zdradzę wam w tajemnicy, że jak go już zrobiłam, to trudno było mi się z nim rozstać. Może kiedyś zrobię takiego dla siebie? Tylko co na to Tygrys?;)
P.S.A teraz śpieszę donieść, że z Tygrysem to była jedna wielka mistyfikacja - mój kot to wcielenie dobroci i łagodności w jednym.:)
poniedziałek, 4 listopada 2019
Wyprowadziłam psa na spacer....
"Ale że co? Pies?!"
"W moim domu?! Po moim trupie!"
I tym sposobem zanim post się na dobre rozwinął, a wy zaczęłyście zadawać sobie pytania, czyżbym stała się właścicielką drugiego czworonoga, muszę dokonać sprostowania - przecież nie mogę dopuścić, by Tygrys zszedł był z tego świata, przepełniony słusznym oburzeniem na wiarołomną panią.
Piesek -igielnik powstał jako prezent. Zanim jednak wysłałam go w świat, postanowiłam wyprowadzić go na świeże powietrze przed zamknięciem w pudełku. Niestety, ledwo wyszliśmy, zaczął padać deszcz. Piesek wskoczył zatem na rower:
Po czym wróciliśmy do mieszkania i zrobiliśmy sesję zdjęciową na balkonie.
Mam nadzieję, że to mu złagodziło trudy podróży do innego miasta.;) Wiem już, że ucieszył oczy miłej memu sercu solenizantki i zadomowił się w nowym miejscu. Oto dowód:
"W moim domu?! Po moim trupie!"
I tym sposobem zanim post się na dobre rozwinął, a wy zaczęłyście zadawać sobie pytania, czyżbym stała się właścicielką drugiego czworonoga, muszę dokonać sprostowania - przecież nie mogę dopuścić, by Tygrys zszedł był z tego świata, przepełniony słusznym oburzeniem na wiarołomną panią.
Piesek -igielnik powstał jako prezent. Zanim jednak wysłałam go w świat, postanowiłam wyprowadzić go na świeże powietrze przed zamknięciem w pudełku. Niestety, ledwo wyszliśmy, zaczął padać deszcz. Piesek wskoczył zatem na rower:
Po czym wróciliśmy do mieszkania i zrobiliśmy sesję zdjęciową na balkonie.
Mam nadzieję, że to mu złagodziło trudy podróży do innego miasta.;) Wiem już, że ucieszył oczy miłej memu sercu solenizantki i zadomowił się w nowym miejscu. Oto dowód:
Ciepło na sercu mi się robiło, kiedy czytałam takie pochlebne komentarze pod moją twistową karteczką. Może to jest jakaś metoda - podchodzić niechętnie do sprawy i tworzyć coś, co jednak może się podobać.;) Bardzo wam dziękuję.:) I ściskam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)